Jak feministki ociepliły swój wizerunek?


Często pewnie słyszeliście od koleżanek lub w dyskusjach w internecie "jestem feministką, ale nie można mylić feminizmu z feminazizmem" lub "feminizm to szeroki ruch, są skrajne postawy lub bardziej liberalne". Otóż nie. Feminizm jako cały ruch był, jest i będzie ideologią nienawiści. I im prędzej to dobre kobiety zrozumieją, tym lepiej dla świata.

Tym razem pozwolę sobie na artykuł w bardziej felietonowej formie. Naszła mnie myśl, by podzielić się ciekawą refleksją na temat otaczającej mnie rzeczywistości. Feminizm tak bardzo mocno wszedł w umysły współczesnych ludzi, że coś, co powinno być obelgą na równi z nazwaniem kogoś prostytutką lub menelem, jest powodem do dumy. Powstało nawet mnóstwo mitów na temat feminizmu, choć ludzie w ogóle nie wiedzą tak naprawdę w co wierzą i co stoi za ideologią feministyczną.

Uśmiechnięte dziewczyny z czarną parasolką na Rynku Starego Miasta w Warszawie walczą o swoje prawa reprodukcyjne (szkoda, że przy prawach reprodukcyjnych nigdy nie uwzględnia się głosu 50 % rodziców tj mężczyzn, ale to temat na osobny artykuł). Młode, ładne, w większości studentki. Wszystkie zmanipulowane przez feministki hasłami o wolnej macicy i walką z "robieniem z kobiet żywego inkubatora". Te dziewczyny w większości identyfikują się jako te "łagodne feministki". Nie zdają sobie tylko sprawy z jednej, istotnej rzeczy- nie istnieje coś takiego jak łagodny feminizm. Przy okazji znalazłem pewien film, w którym młoda dziewczyna mówi o tym, że jest feministką, ale jest za równością, kocha mężczyzn i nie chce przywilejów. Poza zbiorem frazesów nic kompletnie nie powiedziała (mimo, że film trwa 13 minut), ale utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że feminizm wszedł bardzo w umysły młodych kobiet jako coś dobrego, coś, co można uznać za walkę o równość płci!



BŁĄD! Feminizm nigdy nie był walką o równość płci! Był od początku swojego istnienia walką z mężczyznami. Nawet sufrażystki niekiedy sączyły jad przeciwko mężczyznom, jednak trzeba przyznać że nigdy nie uogólniały, zawsze wskazywały konkretne i przede wszystkim prawdziwe przykłady dyskryminacji kobiet. Rzeczywisty i jedyny prawdziwy feminizm powstał w momencie narodzin pokolenia 68' i związanego z nim buntu młodzieży przeciwko tradycji. Jak każda rewolucja i ta przyniosła światu więcej złego niż dobrego. Również feminizm, jako nieodłączny element tamtego buntu, przyniósł światu więcej złego.

Feminizm tzw. drugiej fali w założeniu miał być walką z tradycyjnymi rolami płciowymi. Tradycyjna rola kobiety to w istocie była walką o możliwość robienia kariery w informatyce, policji lub innych, męskich do tej pory zawodach. Była to walka o prawo do tego, by nie być "housewife". Ale feministki skupiły się tylko na nierównościach kobiet. Tymczasem taki tradycyjny podział ról uderzał także w mężczyzn. To coś, co zauważył wówczas Warren Farrell, że wiele istnieje wiele obszarów, w których mężczyźni byli od zawsze w gorszej sytuacji. M.in. chodzi o przemoc domową i jej stereotypowe postrzeganie. Żadna feministka nie chciała się pochylić nad losem krzywdzonych mężczyzn. Gdy w latach 70-tych feminizm dopiero raczkował, Erin Pizzey otworzyła w Wielkiej Brytanii pierwszy ośrodek dla ofiar przemocy domowej dla kobiet. Niedługo potem otworzyła drugi- dla mężczyzn. Mówiła często o tym, że przemoc nie ma płci, że agresja rodzi agresję i to jest klucz do zrozumienia źródła przemocy. To spotkało się z nienawiścią ze strony feministek. Obecnie Pizzey pisze dla The Voice of Male, najpopularniejszego portalu dotyczącego praw mężczyzn na świecie.

Feminizm zawsze był skrajną ideologią zniszczenia tradycyjnej rodziny, a w swoją ideologię wplótł elementy marksizmu. Stąd właśnie źródło nienawiści do mężczyzn- feminizm łączy wiele cech wspólnych z marksizmem, co idealnie widać na obrazku porównawczym poniżej.

Feminizm, jak każda ideologia oparta na nienawiści, czyniła starania, by ocieplić swój wizerunek. Używała w tym celu propagandy. Gdy Hollywood robiło się co raz bardziej liberalne, zaczęto zmieniać fabuły filmów, a twardzi, męscy bohaterowie zastępowani byli przez silne, niezależne kobiety. Zwróćmy uwagę na bajki animowane (to, co oglądają dzieci mocno potem kształtuje ich późniejsze postrzeganie rzeczywistości). By zbliżyć ludzi do ideologii feminizmu zastosowane zostały sprytne sztuczki, które zmieniły charakter żeńskich postaci z bardziej wycofanych, biernych dam w opresji na silne, niezależne kobiety, które wiedzą czego chcą i nie potrzebują do tego mężczyzny. Nie mam nic przeciwko takiemu wzorcowi dla kobiet, niemniej warto zwrócić uwagę, że mężczyźni stali się w filmach, łagodnie mówiąc, ciamajdami. To ma przekonać społeczeństwo, że wszystkie kobiety są silne i niezależne, zaś mężczyźni to tak naprawdę ciamajdy bez pomysłu na siebie, życie i rodzinę i wszystko musi za nich zrobić kobieta.

Tutaj w grę wchodzą też reklamy. Feministki skutecznie zablokowały istnienie reklam telewizyjnych o seksistowskim wydźwięku. Seksistowskim tylko wobec kobiet, rzecz jasna. Jeśli chodzi o mężczyzn, tutaj szydzenie z nich, naigrywanie się z ich nieporadności, to normalna rzecz. Robi się z mężczyzn idiotów lub ciamajdy. Ewentualnie funkcjonują jako przedmioty, jak w słynnej kampanii reklamowej portalu "zaadoptujfaceta.pl", gdzie mężczyzna został sprowadzony do roli towaru ze sklepowej półki. Tego typu reklam jest wiele, a każda z nich ukazuje mężczyzn, jako gorszych, a nawet pokazuje przykłady przemocy wobec nich i utrwala stereotyp, że jest to coś normalnego. Spójrzmy na reklamę pewnego batonika sprzed 10 lat. W Polsce mieliśmy łagodniejszą wersję i chłopak dostał jedynie wodą z sikawki strażackiej. Tymczasem w Czechach kończyła się ona potężnym kopnięciem w jaja (co chyba miało być zabawne, czy mamy się już śmiać...?)



Wróćmy jednak do bajek. Zwróćcie uwagę też na czarne charaktery- mało z nich to postacie kobiece. Z popularnych filmów Disneya mogę wymienić Urszulę (Mała Syrenka), Królową (Śnieżka) oraz Złą Wiedźmę (Śpiąca Królewna). Z tym, że warto nadmienić, że wszystkie trzy są wiernie oparte na tradycyjnych baśniach, tymczasem we wszystkich nowych bajkach czarny charakter w zdecydowanej większości przypadków jest mężczyzną. To nie jest przypadek, to wszystko są bardzo delikatne aluzje, które mają zaszczepić niechęć do mężczyzn już od samego początku życia dzieci.

Feministki mają fioła na punkcie słowa. Jest to bardzo groźna broń. Język jest bardzo istotny, ponieważ ciągle się zmienia, a słowa zawsze mają pewne negatywne lub pozytywne nacechowanie. Wiele jest słów, które kiedyś były wulgarne, a teraz nie są oraz odwrotnie. Kto ma władzę nad słowem, będzie miał władzę nad umysłami ludzi. Stąd boje feministek o mówienie "psycholożka", "posłanka", "inżynierka" etc. Operowanie słowem sprawia, że społeczeństwo zaczyna nienawidzić mężczyzn i przejmować feministyczny dyskurs. Słowa są bardzo ważne, dlatego "patriarchat" pochodzi od mężczyzn. "Feminizm" zaś od kobiety. Wszystko co kobiece, ma mieć pozytywny wydźwięk, wszystko co negatywne- męski.

Feminizm jest niezwykle groźny z tego względu, że mężczyźni-politycy naiwnie próbują dogadzać kobietom, tworząc dla nich przywileje. Np. przywilej emerytalny przejścia na wcześniejszą emeryturę (czyż to nie postulaty prawicy? PiS czy KORWIN postulowali niższy wiek emerytalny dla kobiet). Tworzy się specjalne pakiety dla kobiet, wystawia się kobiety na eksponowanych stanowiskach tylko ze względu na bycie kobietami. Sam fakt, że walczy się z feminizmem dając większe przywileje dla kobiet jest zwycięstwem feminizmu. I to powinni zrozumieć wszyscy czciciele pana Korwina, który od lat wygłasza piękne hasła, że kobiety powinny mieć przywileje. Nie, nie powinny. Powinny mieć takie same prawa jak mężczyźni. Jak każdy, normalny obywatel tego kraju. Jeśli jedna grupa społeczna ma lepiej od drugiej, to tworzy się nienawiść, zwłaszcza że tyle mówi się o równouprawnieniu, które de facto nie istnieje. A o to właśnie feministkom chodzi.

Feministki w bardzo sprytny sposób przekonały całą ludzkość, że ich ideologia jest ideologią wyzwolenia kobiet, że to co robią jest dobre, zaś mężczyźni i zły patriarchat jest czystym złem. Tymczasem to nieprawda. Nie istnieje współcześnie coś takiego jak patriarchat. Nie ma złych mężczyzn i dobrych kobiet. To wszystko to nienawiść klasowa podszyta neomarksistowską doktryną, w której to mężczyźni pełnią rolę klasy wyzyskującej. Jednak dzięki budowaniu i zmienianiu społecznych wzorców i ocieplaniu wizerunku, feminizm przeszedł z bycia marginalną sektą skrajnej lewicy, do czegoś tak naturalnego, że obecnie to przeciwnicy feminizmu są poza głównym nurtem politycznego i społecznego dyskursu. Można jedynie obecnie walczyć o odwrócenie tego trendu, przekonywać że nie jest to doktryna równościowa, że jej głównym założeniem jest pielęgnowanie nienawiści do mężczyzn i walka płci. Do czego was wszystkich gorąco zachęcam!

Komentarze

Popularne posty