Przemoc nie ma płci! #TrzymamStronęMężczyzn

 

Pod koniec listopada ruszyła kampania przeciwko przemocy wobec kobiet, opatrzona hashtagiem #TrzymamStronęKobiet. Otóż ja nie trzymam strony kobiet. Kobiet, które to organizują- czyli feministek powielających stereotypy na temat wyraźnej linii podziału oprawca-ofiara przebiegającej między płciami. Ja stoję po stronie WSZYSTKICH ofiar, przede wszystkim mężczyzn, o których nikt się nie upomina.

Temat przemocy domowej, która utożsamiana jest ze stereotypem mężczyzny-oprawcy i kobiety-ofiary, był w ciągu ostatnich 20-25 lat dość wyraźnie obecny w przestrzeni publicznej. Każdy pamięta akcję społeczną z plakatami z wizerunkiem pobitej kobiety i podpisem "Bo zupa była za słona" (notabene tekst ten wszedł do powszechnego języka i pop-kultury). Tych akcji było znacznie więcej. Jest jedna, najistotniejsza rzecz, która je łączy. Wszystkie używają języka nienawiści i pogardy. Nienawiści i pogardy wobec wszystkich mężczyzn. A tymczasem statystyki mówią zupełnie co innego na temat tego, kto jest ofiarą, a kto oprawcą.


Wg. raportu CBOS na temat przemocy domowej z 2012 roku 10 % mężczyzn i 11 % kobiet doświadczyło przemocy fizycznej ze strony swojego partnera lub partnerki. Jednocześnie 12 % kobiet i 10 % mężczyzn przyznało, że zdarzyło się im uderzyć podczas kłótni partnera lub partnerkę. Gdzie więc jest ta rzekoma dysproporcja w kwestii przemocy domowej, jeśli chodzi o płeć oprawcy? Według mnie i tych danych płeć oprawcy nie ma żadnego znaczenia.

A co z przemocą psychiczną? Ją kobiety, według badań wielu psychologów, stosują częściej niż mężczyźni. Potwierdzają to badania CBOS-u. 20 % mężczyzn doświadczyło przemocy psychicznej. Jeśli chodzi zaś o płeć przeciwną wynik wynosi 16 %. 



Szokujące jest za to inne badanie, pokazujące jak wielkie przyzwolenie na przemoc wobec mężczyzn panuje w Polsce. CBOS zapytał respondentów o to, czy są sytuacje gdy przemoc wobec partnera lub partnerki jest usprawiedliwiona. W przypadku przemocy mężczyzn wobec kobiet odpowiedzi "nigdy" udzieliło 84 %, co raczej nie powinno dziwić. Zaś w przypadku przemocy kobiet wobec mężczyzn już tylko 56 %. Co więcej, 4 % udzieliło odpowiedzi "zawsze" w przypadku przemocy kobiet wobec mężczyzn. Jak widać przyzwolenie na taką przemoc jest ogromne, w porównaniu do przyzwolenia na przemoc wobec kobiet.

Choć jak widać z danych powyżej płeć oprawcy nie ma znaczenia, to nadal stosuje się narrację mającą na celu stygmatyzowanie wszystkich mężczyzn jako oprawców. Pierwsze zdanie na wydarzeniu "16 dni przeciw przemocy" brzmi: "90% dorosłych ofiar przemocy w rodzinie to kobiety.". Organizatorzy nie powołują się na żadne statystyki (bo po co?), ale możliwe że zwracają uwagę na statystyki policyjne, które są prowadzone w stosunku do zgłoszonych przypadków przemocy. Problem w tym, że nie są one adekwatne to rzeczywistości. Jest to spowodowane faktem, że mężczyźni wstydzą się zgłaszać przypadki przemocy wobec swojej osoby, z różnych powodów nie chcą być utożsamiani jako ofiary. Najistotniejsza jest tu kwestia systemu, który nakazuje mężczyźnie radzić sobie ze swoimi problemami samemu. "Bądź facetem", "chłop jesteś, czy baba?"- znacie to na pewno! Archetyp mężczyzny, jako odważnego, silnego, radzącego sobie z problemami samca jest nadal bardzo silny w naszej kulturze. Tymczasem ludzie są różni, nie każdy musi umieć sobie radzić z problemami.

Problemem także jest to, że wielu mężczyzn zostaje oskarżonych o przemoc domową, mimo braku swojej winy. Gdy w domu dochodzi do awantury i sąsiedzi zadzwonią na policję, to mężczyzna trafia na komisariat i musi się tłumaczyć, nawet jeśli jest ofiarą. Spośród obojga rodziców to mężczyzna zostaje oskarżony o znęcanie się, gdy sąsiedzi odkryją siniaki na ciele jego dziecka (mimo, że przemoc wobec dzieci wcale nie jest męską domeną). Wreszcie często kobiety oskarżają swoich byłych partnerów podczas rozwodu o znęcanie się nad nią i dziećmi. Powstało wiele świadectw tego, jak podłe i okrutne potrafią być niektóre kobiety, gdy chodzi o rozwód. Potrafią posunąć się nawet do tak perfidnego kłamstwa.

Często też oskarżenie o przemoc domową jest rodzajem przemocy domowej, którą stosują kobiety. Gdy mężczyzna chce się postawić stosującej na nim przemoc kobiecie, niezależnie czy chodzi o przemoc fizyczną lub psychiczną, wówczas ona oświadcza mu "Jak ode mnie odejdziesz lub powiesz o tym komuś, wówczas pójdę na policję i powiem, że się nade mną znęcałeś. Tobie i tak nikt nie uwierzy, a mi tak".

Podczas, gdy Polska ze swoją matriarchalną kulturą nadal jest przysłowiowe sto lat za Murzynami w kwestii męskich praw, na zachodzie co raz więcej mówi się o przemocy wobec mężczyzn. Dla wielu osób w USA, Kanadzie czy Australii jest naturalne, że przemoc nie ma płci. W Polsce wciąż mamy problem ze stereotypami i postrzeganiem mężczyzn jako oprawców. Nadal niezbadana została skala problemu przemocy psychicznej, którą kobiety coraz chętniej i coraz częściej stosują, tymczasem w krajach zachodnich debata na ten temat już trwa.

Na koniec polecam ten brytyjski film o męskich ofiarach przemocy domowej. Warto zwrócić uwagę na końcowy fragment, gdy kobieta mówi: "Kto ci uwierzy, że cię pobiłam? Powiem, że to było w samoobronie i to ty wyjdziesz na potwora, zawsze nim będziesz". To jest też stosowanie formy przemocy psychicznej, jakim jest szantaż.





Raport CBOS z 2012

Komentarze

  1. zajrzyjcie na fejsa na stronę kocham szanuję tam twierdza że 90% to przemoc męzczyzn nad kobietami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest oczywiście kłamstwo. 90 % ZGŁOSZEŃ na policji jest w sprawie przemocy dokonywanej przez mężczyzn, a to dlatego, że mężczyźni-ofiary boją się zgłaszać na policję przypadków przemocy wobec nich. W dodatku dane te pochodzą od lat 90-tych, a od tego czasu sporo się zmieniło.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty