Jak wyglądałby ogólnokrajowy strajk mężczyzn?


24 października 1975 roku w Islandii miał miejsce strajk kobiet. Miał on w zamyśle pokazać siłę kobiet oraz to jak stanowią ważną tkankę społeczną kraju. Ok. 90 % kobiet tego dnia nie poszło do pracy, część z nich protestowała na ulicach Rejkiawiku. W konsekwencji Islandia stała się krajem, który postanowił sztucznie zatrzeć różnice w płacach kobiet i mężczyzn i jako pierwszy kraj wybrał kobietę prezydenta. A może puścimy wodze fantazji! Co by było, gdyby doszło do strajku... mężczyzn? 


Oczywiście mężczyźni są odpowiedzialni i niestety wielu z nich nie jest uświadomiona, że jest dyskryminowana w wielu obszarach (zwłaszcza, że w przypadku kobiet z Islandii istniało bardzo silne lobby feministyczne, opłacane prawdopodobnie z zewnątrz). Dlatego też taki strajk nigdy raczej nie wybuchnie. Ale gdyby wybuchł, to co by się stało?

Przede wszystkim zacznijmy od energetyki. Zdecydowaną większość pracowników elektrowni stanowią mężczyźni. Przykładowo dostawca energii elektrycznej ENEA s.a. zatrudnia 2418 kobiet i 7550 mężczyzn. Ok. 3/4 kobiet jest pracownikami biurowymi. Jedynie ok. 300 z nich jest pracownikami operacyjnymi. Jeśli zaś chodzi o mężczyzn jest dokładnie odwrotnie - 3/4 z nich  pracuje jako pracownicy operacyjni. Tutaj szczegółowy raport firmy za rok 2013.  Nie muszę chyba przekonywać, że bez prądu praktycznie nie można by było normalnie funkcjonować. Obecnie nie da się po prostu obejść bez energii elektrycznej. Wszystkie domowe sprzęty, sygnalizacje świetlne, latarnie, pociągi, tramwaje - wszystkie te rzeczy są zasilane energią elektryczną. Nie mówiąc już o komputerach, które praktycznie są obowiązkowym wyposażeniem każdej firmy i gospodarstwa domowego.

Skoro wspomnieliśmy o pociągach i tramwajach, to warto wspomnieć że zdecydowaną większość pracowników transportu publicznego stanowią mężczyźni. Tak to wygląda jeśli chodzi o kierowców autobusów w poszczególnych miastach.



Jak widać najwięcej pań procentowo kieruje autobusami po Zielonej Górze i stanowią one 5,7 % kierowców. Jeśli chodzi o maszynistów, to PKP wydała do tej pory 16180 licencji na prowadzenie pociągu. Kobietom do tej pory wydano... 12 licencji (dane na 2016 roku). Ergo 0,0007 % (mój kalkulator zwariował i musiałem pokombinować by ogarnąć procentową liczbę). Zarówno w przypadku autobusów, jak i pociągów, nie ma żadnego utrudniania wejścia w zawód kobietom. Wręcz przeciwnie - zachęca się je do zasilania szeregów MPK i PKP. I teraz spójrzmy: gdyby nagle wszyscy mężczyźni zatrudnieni na kolei i w transporcie publicznym powiedzieliby "Dość dyktatury kobiet!", ludzie po prostu nie dotarliby do pracy. Zresztą do jakiej pracy - przecież i tak nie ma prądu :) 

Ludzie także nic by nie zjedli. Kierowcy zawodowi-mężczyźni stanowią 99,5 % stanu (dane z raportu o rynku kierowców z 2016). Wiadomo, że kierowcy są odpowiedzialni m.in. za dostawę towaru do supermarketów, za dostawę bułek z piekarni do osiedlowych sklepików, za transport innego rodzaju produktów również. Gdyby zastrajkowali, nagle sklepy wypełniłaby pustka. Wrócilibyśmy do czasów słusznie minionych, gdy sklepy wyglądały tak:


No dobra, więc tak: nie mamy jak dojechać do pracy, co kupić i siedzimy ze świeczką wieczorem i pytam siebie w duchu "Jak żyć?". Ech, mogło być gorzej. Mogliby przecież nas okraść, napaść.... a no właśnie.

Policjanci i wojskowi. Jeśli chodzi o policjantów, to dane przedstawiają się następująco - spośród 96586 policjantów 13280 stanowiły kobiety (13 %). Z tym, że zdecydowana większość kobiet to pracownicy biurowi. Poza tym, z całym szacunkiem dla kobiet, ale naoglądałem się dość filmów z nieudolnych interwencji policjantek, że wiem, że nie są w stanie obronić mnie przed bandytami. Nie mówiąc już o prawdziwych zamieszkach, takich które np. mają miejsce w dzielnicach imigrantów w Szwecji lub we Francji.

W wojsku z kolei na 98570 żołnierzy 4966 stanowiły kobiety. Jest to dokładnie 5,04 % stanu. Dodajmy do tego, że tutaj też w znacznej większości pracują w administracji wojskowej.

Czyli podsumujmy- gdyby mężczyźni poszli na strajk: nie pojechalibyśmy do pracy, nic nie kupilibyśmy w sklepach, nie mielibyśmy prądu, nie moglibyśmy bezpiecznie wyjść na ulice i bardzo prawdopodobne, że zaatakowałoby nas ościenne państwo i zajęło nasz kraj w kilka godzin.

Feministka, która to przeczytała, powiedziałaby: "Hej! Przecież to właśnie przykład na to, jak kultura patriarchalna wypycha kobiety z ważnych społecznie zawodów!". Ja bym zadał wówczas normalnym kobietom kilka pytań:

Czy wolałybyście, żeby przed bandytami broniły was kobiety czy mężczyźni?

Czy wolałybyście, by naszego kraju strzegły kobiety czy mężczyźni?

Czy chciałybyście, żeby wasze produkty spożywcze były dostarczane przez kierowców wybieranych wedle kryterium płci czy wedle kryterium umiejętności jazdy?

Czy chciałybyście, żeby prąd dostarczany był przez osoby wykwalifikowane, czy takie, które zostały wybrane ze względu na swoją płeć w ramach akcji "Kobiety na politechniki!"?

Mężczyźni stanowią w tych zawodach zdecydowaną większość nie bez przyczyny. To, że zostali inżynierami lub kierowcami jest zasługą ich umiejętności. Te nieliczne kobiety również trafiły tam ze względu na swoje umiejętności. Z kolei w kwestii bezpieczeństwa liczy się dla mnie przewaga fizyczna. Chce więc, by do zawodowego wojska i policji trafiały osoby najlepiej fizycznie przygotowane na starcie z przeciwnikiem. By chroniły mnie, moje dobra i moją rodzinę. A jak sobie radzą kobiety w genderowej Szwecji (gdzie wszystkie niemal patrole są różnopłciowe)? Popatrzmy!



W ten sposób chciałem jedynie zwrócić uwagę na fakt, jak ważne role społeczne pełnią mężczyźni. Są właściwie podstawą dobrze funkcjonującego społeczeństwa. Dzięki temu, że wykonują zawody tak ważne jak kierowca, inżynier, wojskowy czy policjant, my wszyscy możemy spokojnie pracować i wykonywać inne, ważne zawody. Warto doceniać mężczyzn! Chociażby dlatego, żeby kiedyś mężczyźni nie zastrajkowali tak, jak zrobiły to kobiety na Islandii.

Kierowcy autobusów
Maszyniści
Kierowcy zawodowi
Policjanci
Wojskowi

Komentarze

  1. Elektrownie to jedno, ale do ich działania potrzeba węgla, a 100% górników to mężczyźni bo prawo pracy zabrania zatrudniania kobiet pod ziemią. Więc oprócz braku prądu było by też zimno w chałupie :). A gdyby zastrajkowali mężczyżni np we Francji gdzie 70% to elektrownie atomowe, to dopiero były by fajerwerki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty