Porozmawiajmy o molestowaniu

Znowu jak bumerang wraca sprawa molestowania. Ciepły, wakacyjny okres, gdy obyczaje ulegają rozluźnieniu, sprawia, że feministki zaczynają doszukiwać się molestowania wszędzie. Nawet, gdy same rzekome "ofiary" twierdzą inaczej. Porozmawiajmy więc o molestowaniu. 

Zacznijmy od burzy, którą wywołała Sylwia Spurek, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich ds. szerzenia seksizmu wobec mężczyzn, mylnie nazywana zastępcą RPO ds. równouprawnienia. Otóż wpadła ona na trop straszliwej dyskryminacji. Mianowicie przyczepiła się do chłopaka, który pocałował na Woodstocku reporterkę TVN Małgorzatę Mielcarek. Coś, co większość ludzi uznała za spontaniczny gest będący efektem luźnej atmosfery festiwalu, dla Sylwii Spurek było najgorszą zbrodnią wobec żeńskiego rodu.



Sęk w tym, że nawet sama dziennikarka nie widziała w tej sytuacji nic dziwnego. Tak Małgorzata Mielcarek skomentowała sprawę dla portalu natemat.pl:

Dziwi mnie, że sprawa jest tak szeroko komentowana. Wydaje mi się, że wystarczyło na samym początku zapytać osobę zainteresowaną o wagę tego zdarzenia. Przede wszystkim mnie, bo – jak rozumiem – przedstawia się mnie jako pokrzywdzoną – tak to odebrałam z postu pani rzecznik. A powtórzę: nie sądzę, by akurat ta konkretna sytuacja była tego warta.

Ktoś, kto był na Woodstocku wie, jakie panują tam obyczaje. Można je podsumować słowem "hippisowskie". Ludzie są dla siebie przyjaźni, przytulają się, przybijają sobie piątki, a nawet dają sobie buzi i to z zupełnie obcymi ludźmi. Tylko osoba, która nigdy tam nie była, mogłaby uznać to za molestowanie. 

Gdyby to były jakieś femi-wojowniczki z Codziennika Feministycznego albo Krytyki Politycznej, to pewnie machnąłbym ręką, stwierdził, że po prostu idiotki szukają atencji. Ale to jest osoba na stanowisku publicznym, która ma możliwość kreowania rzeczywistości w Polsce. Nie bezpośrednio, ale na pewno ma więcej narzędzi do tego niż jakaś feministyczna publicystka. 

Dlatego też chciałbym powiedzieć, że przeraża mnie to, w jaki sposób zaczyna się mówić o molestowaniu. Kiedyś spontaniczne gesty przyjaźni lub romantyczne całusy z zaskoczenia nie były żadnym problemem. Dziś próbuje się robić z tego ogromny problem.

Molestowanie kobiet to ogromny problem i ja będę pierwszy, który będzie bronił kobiet, które są naprawdę molestowane. Uważam też, że pewne zachowania mężczyzn są wielce niestosowne. Niestosownym jest mówić obcej kobiecie niestosowny komplement na temat jej fizyczności, tak samo niestosowne jest robić to w sytuacji np. w windzie w nocy. To dla kobiet bardzo niekomfortowa sytuacja. Ale... niekomfortowa sytuacja nie oznacza od razu molestowania. 

Słowa takie jak "przemoc", "rasizm", "seksizm" czy "molestowanie" tracą na sile, gdy podciąga się pod nie zupełnie błahe sytuacje. Facebooka obiegła historia pewnej feministki z partii Razem, którą spotkała chamska sytuacja (nie twierdzę że nie była chamska). Z racji tego, że drugą stronę owej waśni reprezentował mężczyzna, ta kobieta zrobiła z tego konflikt na tle płciowym. Kompletne kuriozum.

Nie możemy dać się zwariować. To, że kogoś spotkała nieprzyjemna sytuacja, nie oznacza, że jest to wynik seksizm/rasizmu/izmu. Podciągając takie sytuacje do molestowania szkodzimy kobietom, które są rzeczywiście napastowane. To się zdarza, niestety istnieje spora grupa mężczyzn, która nie potrafi uszanować strefy intymnej kobiet. I z tym należy walczyć. Ale nie w taki sposób, żeby generalizować cały ogół mężczyzn jako potencjalnych gwałcicieli, ani też nie podciągać każdego brzydkiego zachowania pod molestowanie. Tu może pomóc jedynie wychowanie i odpowiednie wzorce do naśladowania w wieku dziecięcym, natomiast nie "rozwiązania systemowe", który to termin mnie naprawdę przeraża i tworzy przede mną obraz rzeczywistości rodem z książek Orwella.

Molestowanie jest też dużym problemem, który dotyka mężczyzn. Problem w tym, że ofiary takiego molestowania na empatię liczyć nie mogą. Ostatnio znalazłem post na Facebooku (na szczęście już usunięty), który mnie zszokował. Był to krótki film, w którym dziewczyna najpierw molestuje, wręcz próbuje zgwałcić chłopaka, a gdy ten skutecznie się broni, zostaje dotkliwie pobity.

Jakie były reakcje ludzi komentujących?



Powiem szczerze, jest mi po prostu żal. Żal tych ludzi, bo choć jest to jedynie reklama, to taka sytuacja mogłaby się naprawdę przytrafić ich synowi lub bratu. I czy wówczas by ich to tak bawiło? Łatwo jest powiedzieć, że mógł się bronić, mógł się nie dać jej zlać. W sytuacji, gdy wiesz, że jeden cios nawet w obronie własnej sprawi, że ta dziewczyna od razu pójdzie na policję, a ty do aresztu, to wcale nie jest takie proste.

To są materiały tylko z ostatniego tygodnia. Można powiedzieć, że jest to takie tygodniowe podsumowanie. Jeśli tylko będzie więcej tego typu akcji, może uda się zrobić co tydzień taki raport z poprzednich 7 dni. Póki co czekam na więcej materiałów, które warto omówić. 

Komentarze

Popularne posty