The Red Pill
Mężczyźni, ale także kobiety na całym świecie budzą się! Fala sprzeciwu wobec feminizmu i systemu, który niszczy mężczyzn narasta. Men’s Right Movement w Kanadzie i USA, ale także w innych krajach zyskuje coraz więcej sympatyków, mimo bycia wyśmiewanymi, atakowanymi i szykanowanymi przez agresywne feministyczne działaczki.
Prawdziwy przełom stanowiły lata 70-te, w których to triumfy święcił feminizm drugiej fali, który sprawił, że obecnie kobiety mogą pełnić zawody tradycyjnie męskie, takie jak m.in. policjant, strażak lub bankier. Wówczas część z działaczy i działaczek feministycznych zauważyło, że „patriarchat” dotyka w równym stopniu mężczyzn i kobiety. Zaczęli oni postulować działanie w celu równouprawnienia także mężczyzn, jednak nie spodobało się to feministkom i ostatecznie "egalitarianie" opuścili ruch.
Wśród nich był Warren Farell, przywódca Narodowej Organizacji na Rzecz Kobiet w USA. Odszedł on, gdy zauważył hipokryzję feministek. W 1993 napisał „Mit Męskiej Siły”. W książce tej napisał, że rzekome uprzywilejowanie mężczyzny jest jedynie iluzją i prawdziwą władzę mają kobiety. To był szok dla feministek! Były działacz ich ruchu, jeden z jej szefów, z dnia na dzień stał się persona non grata. Przestał być zapraszany na uniwersytety. Jednak jego prace zrewolucjonizowały podejście do tematu mężczyzn i ich praw.
Obecnie, obok Farrella, najbardziej znanym aktywistą praw mężczyzn jest Paul Elam, założyciel stowarzyszenia „A Voice of Male”. Jego działalność jest również jest torpedowana przez organizacje feministyczne, które uważają go za mizogina i seksistę, a wykładom z jego udziałem towarzyszy zawsze grupka rozkrzyczanych feministek, która chce nie dopuścić do nawet dyskusji akademickiej na temat problemów mężczyzn. To zresztą jest typowa broń feministek i ogólnie skrajnej lewicy w walce z osobami, które mają odmienny od nich pogląd- etykietowanie oraz uniemożliwianie wyrażania poglądów. Podobne metody w walce z przeciwnikami stosuje w Polsce partia Razem- to jest ten sam, typowo bolszewicki sposób. I bynajmniej nie jest to określenie zbyt ostre w moim odczuciu.
Jednak wraz z coraz większym szarogęszeniem się feminizmu rosła popularność ruchów na rzecz praw mężczyzn. Głównie dzięki internetowi, który stał się skutecznym narzędziem promowania poglądów, które nie pasują do mainstreamu. Między innymi to właśnie Men’s Right Movement rozwinął się dzięki internetowi, a jego popularność rosła i rośnie nadal. Mniej więcej w ciągu ostatnich kilku lat trafił ostatecznie do mainstreamu. Nieśmiało temat zaczął pojawiać się w programach telewizyjnych, a dyskusja nad kwestią praw mężczyzn przestała być tematem tabu.
Jednak największym przełom przyniosło nakręcenie filmu dokumentalnego „The Red Pill”. Opowiada
on o ruchu na rzecz praw mężczyzn i tego, jak autorka dokumentu,
feministka Cassie Jay zaczyna się do postulatów ruchu przekonywać oraz
zmieniać zdanie na jego temat. Popularność tego filmu w internecie jest
ogromna, dlatego też organizacje feministyczne postarały się, aby film
został zakazany, a jego publiczne projekcje odwołane. W tym czasie
Cassie Jay została wyklęta przez środowisko feministek i ostatecznie
przestała się określać jako feministka. Warto także odnotować, że w filmie głównymi bohaterkami walki o równość mężczyzn są... same kobiety. Oprócz autorki dokumentu, w filmie występują takie postacie jak m.in. Karen Straughan, jedna z liderek MRM w Kanadzie, ale także kilka innych kobiet aktywnie zaangażowanych w walkę o równouprawnienie mężczyzn. To jest dowód ostateczny na to, że aktywiści MRM nie są wcale "bandą sfrustrowanych białych mężczyzn, będących beneficjentami patriarchatu", ale ruchem, w którym nie ma znaczenia rasa, orientacja, a nawet płeć!
Link do filmu (napisy PL): https://www.cda.pl/video/16765484b?wersja=1080p
Komentarze
Prześlij komentarz