Kłamstwa francuskiego reżysera! Przemoc domowa ma płeć męską? [Uwaga, ostry język!]

 

Obrzydliwy wywiad na stronie Wysokich Obcasów! Xavier Legrand, reżyser filmu „Jeszcze nie koniec”, twierdzi, że przemoc domową stosują wyłącznie mężczyźni. Kobiety zaś są tylko ofiarami. O tym też ma opowiadać jego żałosny filmik. 

Obrzydzenie, złość i odraza- to są emocje, jakie nasuwały mi się po lekturze tego "wywiadu". Słowo "wywiad" dałem w cudzysłów, bo według mojej oceny było to, przepraszam za określenie, lizanie rowa feministkom. Xavier Legrand wpisał się idealnie w narracje feministek na temat tego, kto i dlaczego stosuje przemoc fizyczną. Człowiek ten prawdopodobnie nie ma żadnego pojęcia o przemocy, nie rozumie mechanizmu rodzenia się przemocy, z góry przyjął tezę, że przemoc wynika z "patriarchalnych wzorców społecznych".

Zacytuję Wam kilka fragmentów tego wywiadu:

"Zależało mi, żeby opowiadać w sposób oschły, realistyczny. Bo mam dość. Milczenia, bierności, odwracania wzroku. We Francji średnio co dwa i pół dnia mężczyzna morduje partnerkę lub żonę.
W 2016 roku zginęły 123 kobiety."

Poszukałem statystyk dotyczących zabójstw we Francji w 2016 roku. Okazuje się, że w tym roku miały miejsce 892 zabójstwa. Prosta kalkulacja pozwala nam więc stwierdzić, że w tym samym czasie zginęło 792 mężczyzn. Skąd zresztą pan Legrand wie, że były one zamordowane przez swoich partnerów i żony? Ma na to jakieś dane statystyczne czy może klasycznie dane z Instytutu Danych z Dupy? W takim razie ja też mogę powiedzieć, że średnio dwa razy dziennie mężczyzna jest mordowany przez swoją partnerkę lub żonę.

"Poza przysłuchiwaniem się rozprawom zrobiłem mnóstwo wywiadów z ofiarami przemocy, z policjantami i prawnikami, z terapeutami. Poszedłem również na sesję terapii grupowej agresywnych mężczyzn. Oczywiście spotykałem się głównie z kobietami, które już wyszły z toksycznych relacji."

Czyli przyznaj się facet- zbierałeś materiał pod gotową tezę. Z góry przyjąłeś, że stroną agresywną jest zawsze mężczyzna. Po co mówisz, że robisz film o przemocy domowej? Powiedz po prostu wprost: "robię film o feministycznej wizji przemocy domowej, która chuja ma wspólnego z tym, jak przemoc domowa rzeczywiście wygląda". Ale wtedy nie zyskałbyś poklasku środowisk feministycznych, dla których mężczyzna zawsze jest oprawcą, a kobieta ofiarą.

"W etiudzie opowiedziałem właśnie o tym momencie. Kobieta pod nieobecność męża decyduje się zabrać dzieci i zniknąć. Spieszy się. Wie, że on niedługo wróci do domu i wściekły zacznie jej szukać. Jak najszybciej stawia się w prokuraturze, by złożyć skargę. U lekarza poddaje się obdukcji. W końcu idzie do kierownika w pracy i negocjuje jak najkorzystniejsze warunki zwolnienia – zaraz znajdzie się w obcym mieście i będzie musiała z czegoś utrzymać dzieci. Ale to tylko pierwsza wygrana bitwa. Bo przemoc zostanie z kobietą i jej dziećmi. Ich rany długo będą się goić. Nie da się też szybko wyzbyć poczucia zagrożenia."
Tak to wygląda w feministycznej wizji przemocy domowej. W realnym świecie czasem rzeczywiście jest tak, że kobieta ucieka od agresywnego, nadużywającego alkoholu męża, ale często też kobieta ucieka z dziećmi przed rozwodem, by "ze względu na dobro dzieci" zostały przy matce, bo dzieci już od pół roku mają nową szkołę i nowych znajomych 300 km od starego domu, więc czemu miałoby się znowu coś zmieniać? A zarzut o przemoc domową najczęściej pojawia się w momencie samego rozwodu, wcześniej nie pojawiał się ani razu. Zanim ktoś powie- "oho, argument anegdotyczny" poczytajcie sobie wyznania ojców, którzy się rozwodzą. Na grupie "Dzielnytata.pl" na Facebooku panowie chętnie wam powiedzą, jak żony potrafiły oskarżać mężów o przemoc wobec niej, dzieci, a nawet o molestowanie seksualne dzieci. To ostatnie to źródło niezłych dochodów dla poradni psychologicznych. Oto fragment artykułu sprzed paru lat:

"W typowym scenariuszu matka, która z różnych powodów chce odegrać się na mężu, idzie do psychologa. Niewiele trzeba, by go przekonać, że jej dziecko po spotkaniach z ojcem zachowuje się jakoś dziwnie. – Psycholog wystawia zaświadczenie i pisze w nim, że z informacji przedstawionych mu przez matkę dziecka wnioskuje, że mogło dojść do molestowania – wyjaśnia Milewska.
Czy trudno zdobyć takie zaświadczenie? Dzwonię do jednej ze szczecińskich specjalistek od molestowania seksualnego w rodzinie i przedstawiam się jako matka czterolatka, która ma podejrzenia, że jej mąż wykorzystuje seksualnie syna.
– Przeprowadzę z panią wywiad, a następnie porozmawiam z dzieckiem – deklaruje specjalistka. – A potem powiem, co robić, krok po kroku, by sprawą szybko zainteresowała się prokuratura. Później znów się spotkamy, bo prokurator każe mi dziecko jeszcze raz, dokładniej przebadać, a sąd powoła mnie na biegłą – tłumaczy.
Psycholog trzeba zapłacić za pierwszą wizytę 70 złotych. Znacznie więcej, bo nawet 500 złotych, za opinię poprzedzoną rozmową ze mną, a potem z dzieckiem żąda biegła ze Śląska. W zamian oferuje skrupulatne i bezstresowe przebadanie synka. Czy takie badanie może później stać się dla sądu podstawą do skazania mojego męża na więzienie? Czy sąd uzna opinię takiej biegłej? Oczywiście. Bo sąd może wziąć pod uwagę każdą opinię. Także taką, którą odpłatnie zamówiła sobie matka."


Myślicie, że we Francji nie ma takich numerów? W kraju, gdzie badania DNA na ojcostwo są zakazane? Wolne żarty...

Ale wróćmy do naszego rycerza w białej zbroi.

"Z badań wynika, że właśnie w trakcie rozstania lub tuż po nim dochodzi do największej liczby zabójstw. Sprawcy przecież nie patrzą na siebie jak na katów – czują się zranieni, tracą nad sobą kontrolę. W filmie bohaterka po kolejnej awanturze, którą facet zrobi jej długo po rozwodzie, usłyszy od policjantki: „Już po wszystkim”. Ale naprawdę kończy się wyłącznie koszmar tej jednej nocy. Jej były mąż pewnie trafi do więzienia."

Mogę sobie wyobrazić, że w sytuacjach ekstremalnych, gdy mężczyzna zostaje totalnie zgnojony, traci wszystko i jest bezsilny wobec feministycznego dyktatu, może zdecydować się na jedno- albo samobójstwo (we Francji wg. statystyk 75 % samobójców to mężczyźni) albo zabójstwo żony. Nie twierdzę, że tak na pewno jest, ale czy ktoś kiedyś interesował się mężczyznami? Czy z góry przyjęto tezę, że to jest agresor, despota i jego agresja jest samoistna? Niezindoktrynowani psychologowie mówią wprost- to agresja rodzi agresję. Rzeczywiście, pewnie są sytuacje, gdzie mężczyzna potrzebuje kontrolować swoją kobietę i dzieci za pomocą przemocy, fizycznej lub psychicznej. Tylko ilu mężczyzn jest agresywnych? Ilu rzeczywiście ma potrzebę kontrolowania siebie i innych? Kobiety znęcają się nad mężczyznami w inny sposób, za pomocą permanentnej przemocy psychicznej- poniżanie, deprecjonowanie jego męskości, szantaż emocjonalny. Do tego fakt, że mężczyźnie nikt nie uwierzy, jeśli chodzi o bycie ofiarą przemocy domowej (dzięki feministkom) sprawia, że nie są oni nawet w stanie obronić się przed agresywnymi żonami, bo jakakolwiek obrona przed fizyczną agresją będzie skutkowała interwencją policji i niebieską kartą- oczywiście dla "tego złego" mężczyzny. Pewnie dla wielu żona bijąca męża wałkiem to śmieszna rzecz. Mam dla tych ludzi propozycję nie do odrzucenia- niech sami jebną się tym wałkiem w łeb. Ciekawe, czy wtedy będzie im do śmiechu.
 
"- Po tych wszystkich spotkaniach i rozmowach zrozumiał pan, skąd się bierze przemoc domowa?

- Najkrótsza odpowiedź: z powszechnych patriarchalnych wzorców, które przekazujemy z pokolenia na pokolenie. Ze skłonności mężczyzn do kontroli nad kobietą. I póki kultura będzie wysyłać komunikat o słabej i silnej płci, zawsze będzie otwarta furtka do przemocy."
Bez komentarza... Bo mam ochotę użyć wobec niego słów, które są nie tylko niecenzuralne, ale i dobrze oddałyby moją wrodzoną, samczą, agresywną naturę. To oczywiście był sarkazm, choć wkurwił mnie tą wypowiedzią niesamowicie.

"Tak jak zastanawiam się, czy uda mi się przyciągnąć widzów do kin chropowatą opowieścią o przemocy domowej. Ale ja po tym wszystkim, czego się dowiedziałem, musiałem zrobić ten film. Żeby móc uczciwie spojrzeć w lustro. I cieszę się, kiedy po projekcji ktoś do mnie podchodzi i mówi, że coś więcej dzięki „Jeszcze nie koniec” zrozumiał. Więc może jednak wrażliwość może być odpowiedzią na przemoc?"

Jak można być tak bezczelnym hipokrytą, by spłodzić taką wypowiedź? Ja ci coś powiem Xavier- powiedz mi, czy będziesz mógł uczciwie stanąć przed lustrem i spojrzeć sobie w tę plugawą twarz, wiedząc, że uprawiając tę antymęską propagandę przyczyniłeś się do:

- wzrostu liczby samobójców
- wzrostu liczby niesłusznie skazanych w więzieniach
- jeszcze większej alienacji dzieci przez matki (by chronić je przed "agresywnymi" ojcami)
- jeszcze większej antykultury bezkarności kobiet w oskarżaniu mężczyzn
- oraz wielu, wielu rodzinnych dramatów

Żeby było jasne, Xavier. Nie bronimy katów, którzy znęcają się nad kobietami i mężczyznami. Każdy jeden z nich zasługuje na to, by gnić w pudle i być odseparowanym od swoich ofiar. Nie rozumiesz tylko, że to co wyprawiasz to budowanie propagandy feministycznej nastawionej na nienawiść do wszystkich mężczyzn! Jej ofiarą padną setki tysięcy mężczyzn w całej Francji, których kobiety stosują wobec nich przemoc i są zupełnie zostawieni bez żadnej pomocy. Kobieta ma ośrodki dla ofiar przemocy, wsparcie psychologiczne, policję i sądy za sobą. Mężczyzna nie ma nic! Jest zdany tylko na siebie. Stąd też, między innymi, ten wysoki współczynnik samobójstw wśród mężczyzn. Nie idź tą drogą. Zrób też film o przemocy kobiet wobec mężczyzn, a wtedy możemy uznać, że wyczerpałeś temat i podszedłeś do niego uczciwie. W tym momencie jesteś dla mnie kolejnym feministycznym propagandzistą, który stoi po stronie kłamstwa, przemocy i zła. 



Komentarze

Popularne posty