Szykuje nam się druga rewolucja seksualna! Czy zniszczy ona całkowicie feminizm?
Przeglądając sobie internet natrafiłem na fantastyczny artykuł zatytułowany "Mizoandryczna bańka spekulacyjna". Autor tekstu sugeruje, że żyjemy obecnie w czasach ogromnych napięć spowodowanych powszechną mizoandrią, która może doprowadzić do wielkiego kryzysu obyczajowego, który w efekcie zniszczy feminizm. Czy rzeczywiście autor nie myli się w swojej ocenie?
Artykuł powstał w roku 2010. Jego autor, Imran Khan, ukuł ciekawą tezę, która wydaje się być na pozór kontrowersyjna (z mainstreamowego punktu widzenia). Oto w ciągu obecnej dekady ma nastąpić całkowite zniszczenie relacji między kobietami i mężczyznami, jakie znaliśmy do tej pory. Napięcie, które powstało przez mizoandryczny feminizm, doprowadzi do buntu młodych mężczyzn przeciwko systemowi i kobietom. Wedle słów autora ma się to zacząć już w 2020 roku.Artykuł jest bardzo długi, ale przeczytałem go jednym tchem i jestem pod ogromnym wrażeniem. Całość możecie po polsku przeczytać TUTAJ. Ja jednak postaram się w skrócie omówić tezę autora i podsumować jego wywód.
Wychodzi on z podobnego założenia, jak ja- feminizm to ideologia oparta na nienawiści do mężczyzn, która coraz śmielej pochłania kolejne obszary naszego życia. Khan wymienia tutaj szereg zdobyczy feminizmu drugiej fali, takie jak nieograniczony dostęp do antykoncepcji, możliwość podjęcia pracy zarobkowej, kształcenia. Tego nie krytykuje, ale zauważa, że oprócz tego jednocześnie nadal od mężczyzny oczekuje się, że będzie pełnił tradycyjną dla siebie rolę opiekuna, a raczej bankomatu. Przez to kobiety są w najbardziej, z pozoru, komfortowej sytuacji dla siebie w historii- mogą się realizować w przestrzeni seksualnej, a do tego nadal żyć na cudzy rachunek. Wynika to z tego, że system został tak zaprojektowany, że nawet gdy dojdzie do rozwodu, to kobieta jest stroną zwycięską.
Do tego dochodzi typowa dla feminizmu narracja mizoandryczna, że mężczyźni są winni wszelkiego zła na świecie, którą feministki podpierają fałszywymi statystykami, których nie weryfikują żadne media (feministki przez lata twierdziły, na podstawie jednego badania, że liczba zgwałconych kobiet na kampusach uniwersyteckich wynosi 20 %, ale okazało się, że w badaniach włączyły w to m.in. seks po lampce wina, tłumacząc że seks z "pijaną" to gwałt. Ostatecznie okazało się, że z tych 20 %, aż 88 % kobiet uznało, że nie czuło się zgwałcone. ŹRÓDŁO).
Problemem, jak zauważa autor, jest nadal wysoka liczba tzw. białorycerzy lub mężczyzn-beta. Są oni przekonani, że wspierając kobiety oraz feminizm zyskają ich przychylność oraz atencję. Tymczasem są oni traktowani głównie jako narzędzie w tej całej ogromnej, mizoandrycznej inżynierii społecznej.
Do tego dochodzą kwestie ekonomiczne- cały system opiera się na pracy milionów mężczyzn, którzy głównie pracują na utrzymanie kobiet i ich potrzeby oraz potrzeby rodziny. Tymczasem państwo, które próbuje zastąpić rodzinę, wspiera w ogromnym stopniu matki z dziećmi, w ten sposób zastępując im mężów.
I tu powstaje ogromny problem społeczno-ekonomiczny. Przez te lata bycia upodlanymi przez feministki mężczyźni mają w końcu dość. I tutaj Imran Khan podaje cztery przyczyny, dla których mizoandryczna bańka miałaby pęknąć:
- Mężczyźni-alfa rozumieją, że w obecnej sytuacji małżeństwo jest obecnie NIEOPŁACALNE. Oni dostęp do seksu mają taki, jak mieli zawsze, a do tego dochodzi kwestia antykoncepcji, więc nie będą mieć problemu z alimentami.
- Mężczyźni-beta, którzy dostępu do seksu tak łatwego nie mają, będą mogli spokojnie obejść się bez kobiet przy pomocy pornografii oraz wchodzących na rynek sexbotów, które już teraz np. w Japonii z powodzeniem zastępują żywe kobiety.
- Dzięki globalizmowi mamy przede wszystkim napływ islamu i jego kultury, który choć jeszcze nie zdominował krajów zachodnich, to w niektórych kręgach ma ogromne wpływy i już wprowadza sądy oparte na szariacie, z których chętnie korzystają zachodni mężczyźni. Mamy więc kryzys państwa prawa.
- I w końcu najważniejsza przyczyna- ekonomiczna. Z powodu tego, że coraz mniej mężczyzn będzie jakkolwiek zainteresowana małżeństwem, mężczyźni przestaną mieć motywację, by więcej zarabiać. Nie będą bowiem musieli posiadać zasobów, aby zdobyć i utrzymać kobietę. Wedle autora koszty te, zarówno społeczne jak i ekonomiczne, zostaną przerzucone na kobiety. I w ten sposób cała idea feminizmu zacznie się walić u podstaw.
Mimo tego, że mężczyzn w wieku 18-35 jest więcej niż kobiet, to kobiety będą miały bardzo małą liczbę potencjalnych kandydatów na życiowych partnerów. To z kolei doprowadzi do tego, że to kobiety zaczną zabiegać o względy mężczyzn- zarówno ze społecznego, psychologicznego, jak i ekonomicznego punktu widzenia (bowiem skończy się życie na koszt państwa, które będzie zwyczajnie niewydajne ekonomiczne, aby utrzymywać rzeszę samotnych matek + dawać im takie same emerytury jak mężczyznom i to w sytuacji, gdy pracują mniej i żyją znacznie dłużej).
Teraz czas na moją krótką ocenę. Choć Imran Khan mógł nieco pomylić się w kwestii czasu, w którym nastąpi nowa rewolucja obyczajowa, to raczej nie pomylił się w kwestii tego, że w ogóle nastąpi. To już się dzieje! Między 2010 rokiem a 2018 ruch MRA urósł w siłę, powstał ruch MGTOW, który odrzuca całkowicie nie tylko małżeństwo, ale i w ogóle kontakty z kobietami (a ich filmy na YouTube osiągają po kilka milionów wyświetleń). Do tego dochodzi większa świadomość mężczyzn co do kwestii małżeństwa i korzyści, a raczej ich braku, jakie im daje. W tym czasie dzięki internetowi rozwinął się znacznie przemysł pornograficzny. Obecnie pornografia jest powszechnie dostępna, a branża porno zdobywa coraz większe grono odbiorców. No i słynne sexboty- wchodzą na rynek coraz lepsze i coraz bardziej podobne do żywych kobiet roboty, które potrafią mówić a nawet spełniać najbardziej wyuzdane seksualne pragnienia. To wszystko sprawia, że mężczyźni nie chcą się żenić. Liczba małżeństw dramatycznie spada i gdy powstaną dane statystyczne jak to wyglądało w ostatniej dekadzie, to okaże się, że rzeczywiście to był najbardziej dramatyczny okres, jeśli chodzi o spadek liczby zawieranych małżeństw w historii.
Ale dobra wiadomość jest taka, że feminizm raz na zawsze przestanie istnieć. Zostanie zepchnięty na margines historii, tak samo jak inne zbrodnicze ideologie, które szerzyły nienawiść wobec grup społecznych lub narodowości. Możliwe, że całkowicie nie zniknie, natomiast przestanie być ideologią mainstreamową. A iskra pójdzie z zachodu.
Od dawna zwracam uwagę na to , że wszyscy obawiają sie islamu jako zagrożenia że przerosną nas liczebnie i po prostu przegłosują swoje zasady. A wcale tak nie musi być, w dobie szalejącego feminizmu i niesprawiedliwości, wielu pokrzywdzonych przez system moze skonwertować się na islam, i wcale nie z powodu tego że jakoś im ta religia pasuje, ale dla tego że może jawić się jako sposób na ucieczkę od tego szaleństwa. Jeżeli jeszcze do tego liderzy muzułmańscy wyczują taką potrzebę i zagrają w te tony, to liczby mogą się odwrócić nie w ciągu dekad a lat.
OdpowiedzUsuń