Ustawą znieść przestępstwa seksualne? Europosłanka Zielonych chce walczyć z molestowaniem kobiet w PE.
W jakim szoku byłem, gdy zobaczyłem petycję ws. walki z molestowaniem kobiet w Parlamencie Europejskim autorstwa Terry Reinke. Postanowiłem przyjrzeć się bliżej postulatom tej petycji i skonfrontować to ze stanem faktycznym oraz przeanalizować jaki będzie mieć ewentualny wpływ na politykę prowadzoną na najwyższych szczeblach UE.
Kim w ogóle jest Terry Reinke. Jest to młoda działaczka tzw. Zielonych, którzy nadal w Niemczech są partią mainstreamową, mimo że zdążyli się skompromitować już w latach 70-tych postulując legalizację pedofilii. Reinke nieco ponad pół roku temu wystąpiła w Parlamencie Europejskim krytykując rząd PiS. Zrobiła to jednak w oparciu o... komentarze zwolenników opozycji na jej profilu na Facebooku. W ten sposób, choć zdobyła uznanie środowisk związanych z PO i Nowoczesną, to totalnie została skrytykowana przez prorządowych dziennikarzy i obserwatorów politycznych za dość słabe przygotowanie się do wystąpienia.30-letnia Reinke w Europarlamencie w emocjonalnym wystąpieniu potępiła akty molestowania, które rzekomo miały odbywać się na terenie Parlamentu Europejskiego.
Z kolei w petycji pisze tak:
W Parlamencie Europejskim regularnie dochodzi do przypadków molestowania seksualnego. Seksizm i przemoc na tle seksualnym mają miejsce w różnych sferach naszego społeczeństwa. Zawsze chodzi jednak o siłę. Mężczyźni, którzy mają polityczne wpływy - i Ci którzy wierzą, że je posiadają - wykorzystują swoją pozycję i dopuszczają się seksistowskich komentarzy, znęcania się nad kobietami i nie ponoszą za to kary. (...) Nazywam się Terry Reintke, jestem europosłanką i rzecznikiem prasowym Partii Zielonych w Parlamencie Europejskim ds. Polityki wobec kobiet. Ja również byłam molestowana seksualnie. I jestem zmęczona sprowadzaniem mojej osoby wyłącznie do wyglądu zewnętrznego.
Ok, rzeczywiście molestowanie seksualne zwykle wiąże się z poczuciem władzy, tu przyznaje jej rację. Jednak aż trudno nie zapytać - dlaczego tego, bądź co bądź, przestępstwa pani Reinke nie zgłosiła odpowiednim organom? Oskarżcie mnie o victim blaming, czy jak to tam mówią feministki, ale podejrzewam, że powody mogły być dwa - albo to molestowanie odbyło się w ramach wymiany barterowej (co tłumaczyłoby taką karierę w tak młodym wieku) albo tego molestowania nie było, a pani Reinke wykorzystuje nieistniejące zdarzenie dla własnych politycznych celów. Skłaniam się ku opcji numer dwa.
Właśnie dlatego wraz z organizacją feministyczną Period.Brussels rozpoczęłam kampanię #metooEU. W ramach tej kampanii domagamy się:
1. Stworzenia atmosfery zero tolerancji dla przemocy w każdej formie: seksualnej, fizycznej, czy psychicznej.
Ok, można prosić jakieś szczegóły? Bo jeśli będziemy operować takimi komunałami, to donikąd nie zajdziemy.
2. Odpowiedzialności sprawcy: rozszerzenia i egzekwowania w pełni dostępnych kar i sankcji.
Dobra, poważnie. To jest kolejny komunał i nadal nic nie wiadomo. Z tego co wiem, to z egzekwowaniem kar za przestępstwa seksualne problemu nie ma. Większość zgłaszanych przestępstw seksualnych w krajach europejskich jest ścigana z urzędu. Wszystkie kraje UE mają zapisy, które szczegółowo omawiają co jest, a co nie jest przestępstwem. Chyba, że ta pani chciałaby, żeby wszystko co kobieta uzna za molestowanie nim było. Na to mojej zgody i zgody wielu mężczyzn być nie może. Przykładowo nie może być tak, że przychodzi pijana feministka do baru, strzela kapslami i gdy barman jej zwróci uwagę klepiąc ją w ramię to ta płacze, że jest molestowana. To nie jest wymyślona historia, to zdarzyło się naprawdę. LINK TUTAJ
3. Stworzenia jednego centralnego biura skarg dla wszystkich instytucji UE, do którego można byłoby zgłaszać przypadki molestowania.
Poważnie, czy nie wystarczy komisariat policji? Poza tym jakie kompetencje miałoby takie biuro skarg? Członkowie PE są wybierani przez naród i tylko naród może ich odwołać lub sami mogą się zrzec mandatu. W sprawach o gwałt lub molestowanie również można odbierać immunitet. I nie jest to żadna nowa inicjatywa.
4. Zapewnienie dostępu do niezależnego komitetu zajmującego się sprawami molestowania w Parlamencie Europejskim, w którym nie będą zasiadać posłowie do PE.
Ok, kto ma zatem wybierać członków tego komitetu? Feministyczny kolektyw czy Frakcja Socjalistów i Zielonych?
5. Ofiary potrzebują specjalnego statusu: ofiary i osoby zgłaszające przypadki znęcania się muszą mieć całkowitą pewność co do ich anonimowości i dyskrecji w zakresie swoich żądań.
Takie samo prawo, należy zapewnić oskarżonemu. Żyjemy w państwie prawa (o które przecież walczyła pani Reinke, krytykując PiS) i każdy ma prawo do zachowania anonimowości, dopóki sąd nie wyda prawomocnego wyroku w tej sprawie. To jest niestety ta zasada prawa, która w dobie mediów społecznościowych została zapomniana.
6. Wsparcia psychologicznego dla ofiar: każda z instytucji powinna mieć centralne biuro z lekarzami, pracownikami opieki społecznej i adwokatami.
Będziemy otwierać kolejną instytucję, która będzie dublować kompetencje policji? Może zlikwidujmy organy ścigania zupełnie? Mam wrażenie, że są zupełnie zbędne i nieefektywne w oczach lewicy.
7. Obowiązkowych szkoleń dotyczących przemocy seksualnej i mobbingu oraz rosnącej siły patriarchatu.
Aaaaa więc to o to chodzi. Żeby całą tę przaśną, neomarksistowską ideologię wprowadzać do struktur europejskich i indoktrynować nimi członków PE. Zwłaszcza tych niedobrych prawicowców spod znaku Svergiedemokraterna, FPÖ czy AfD.
8. Szkoleń dla pracowników dotyczących rozpoznania molestowania seksualnego oraz przysługujących im praw.
To właściwie jak wyżej. Nie trzeba nic dodawać.
Nie dziwię się tak odartej ze szczegółów petycji. Jest to standardowa praktyka skrajnej lewicy. Ładnie opakujmy produkt i potem sprzedawajmy swoją skrajną ideologię innym. Tak było z "Konwencją o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej". Kto na pierwszy rzut oka byłby przeciwko takiej konwencji? Pamiętam debatę nad wprowadzeniem jej w 2014 roku w Polsce. Feministki z Kazimierą Szczuką na czele krzyczały "Hurr durr jak pan śmie być przeciwko konwencji!!! Czy popiera pan przemoc wobec kobiet???!!!!". Tymczasem wystarczy krótka lektura preambuły, by wiedzieć, że jest to skrajnie mizoandryczny i neomarksistowski dokument prawny. W dodatku ingerujący głęboko w wewnętrzne przepisy krajów członkowskich UE.
Tak samo jest z tą petycją. Kto popiera z was molestowanie? Ja nie popieram. Jestem skrajnym przeciwnikiem molestowania, zarówno jeśli chodzi o kobiety, jak i o mężczyzn. Po co więc ta petycja, która praktycznie nic nie zmienia de iure? Niestety moim zdaniem będzie ona narzędziem walki politycznej z prawicą. Zwłaszcza, że za rok będą wybory do Parlamentu Europejskiego. Pragnę zwrócić uwagę na punkt numer 5 petycji. Na pewno lewica w PE wykorzysta to (jeśli oczywiście petycja zostanie rozpatrzona) do walki politycznej. Nic prostszego by zniszczyć człowieka, jak oskarżyć go o molestowanie. Bardzo trudno walczyć z takim oskarżeniem, jeśli nie ma się wiarygodnych dowodów swojej niewinności. Praktycznie mogłoby się to zdarzyć wszędzie. W każdej intymnej sytuacji sam na sam z kobietą.
I jeszcze jedna uwaga. Zabawne, że pani Reinke uważa się za jakąś kastę nadludzi i żąda, by ona i jej koleżanki z Parlamentu Europejskiego były specjalnie traktowane, lepiej niż zwykłe kobiety, które padły ofiarą molestowania. Czy to nie jest paradoks, że przedstawicielka lewicy chce, żeby kobiety "z ludu" były traktowane gorzej od "elity"?
Dlatego też uważam, że choć petycja brzmi jak histeryczne wołanie feministki, by mężczyźni nie gwałcili (tak jakby zachodni mężczyźni nie wiedzieli co to jest gwałt, choć im się na każdym kroku o tym przypomina), to jest ona ogromnym zagrożeniem. Niestety kolejne regulacje unijne są coraz gorsze i bardzo martwi mnie kierunek, w którym zmiany te zajdą.
Petycja w języku polskim
Komentarze
Prześlij komentarz